wtorek, 10 stycznia 2012

Daję i dobrze się z tym czuję

Daję, jasne, że daję. Jak mam, to dlaczego nie miałabym wspomóc? Kiedy nie mam, nie daję. Zawsze starałam się choćby parę złotych, ale jednak jakoś pomóc. Doskonale wiem, co to znaczy nie mieć. I znam to uczucie bezradności i beznadziei… skąd wziąć? Byłam w sytuacji, kiedy szukałam po szufladach, torebkach złotówek na mleko dla małego syna, bo  prehistoryczny, pierwszy mąż wynosił pieniądze i nie interesował go nasz los (to taki kawał sukinkota, który żył tylko swoim samozadawalaniem). I doskonale znam uczucie upokorzenia, kiedy prosiłam rodziców o kolejną pożyczkę (niedużą) na przeżycie do pierwszego, bo moja pensja i renta dla dzieci po zmarłym  ich ojcu nie wystarczały. Dlatego, jak mogę to wspomagam. I nie patrzę, czy ktoś mnie oszukać może i zbiera na wódę. Daję i nie interesuje mnie, co dalej. Jestem niepoprawną optymistką pod tym względem i wierzę, że pieniądze idę na to, na co jest potrzeba. Spotkałam się kiedyś z zarzutem, że daję, bo muszę sobie podnieść samopoczucie. No…. Jest tak w istocie… daję i czuję się lepiej…. świetnie się wtedy czuję… czuję się dobra… znakomita…. podniesiona na duchu… BO… mogę kogoś wesprzeć, a nie czuć rozgoryczenia, że ktoś potrzebuje pomocy, a ja jestem bezsilna. W głębokim…..mam takie gadki. Kiedyś mnie one dotykały. Potem zrozumiałam, że co się będę szczypać i dementować, skoro tak jest. Komu przeszkadza taka „transakcja wiązana”? Ja daję i czuję się lepiej, ktoś potrzebuje, dostaje i też czuje się lepiej. Ci co krytykują takie podejście też czują się dobrze- nie dają= nie dali się naciągnąć (w ich mniemaniu)= nie są „głupi” (w ich mniemaniu)= świat się nie zawalił (w ich mniemaniu) i jeszcze mogą dającym wytknąć ich  naiwność i szczypnąć tym podnoszeniem EGO. Oni w ten sposób nie muszą się dowartościowywać. Oni dowartościowują się świadomością, że nie są kretynami i nie dają się wmanewrować w żadne akcje i datki. Tylko dlaczego, kiedy wspomnę, że coś, gdzieś dałam, spotykam się od razu z krytyką i dostaję od takich ludzi łatę „naiwna”? No cóż, człowiek wolnym jest, ma wolny wybór i różne sumienie. O właśnie- sumienie. Sumienie sobie też pewnie wyciszam tymi datkami. A jak!!!! Myślę również, że nie jestem w takim podejściu do dawania odosobniona. Więcej nas takich. Mam tylko żal, że nie jestem milionerem, bo nie zawsze mam nawet na pojedyncze wsparcie.
Post ten pisałam bezpośrednio po akcji „koń- Natasza”, ale strzelił Internet na 5 dni i dopiero teraz mogę go dokończyć.
Od dwóch dni dochodzi z prawej strony naszego polskiego grajdoła ostra krytyka WOŚP, Owsiak się promuje… Owsiak robi nowe święto 1go maja…Owsiak robi szopkę charytatywno- medialną…Owsiak MUSI się rozliczyć… A najlepiej to Owsiaka zeżreć natychmiast żywcem. Pracując w szkole podstawowej, pomagałam w organizowaniu WOŚP przez 16 lat. 16 Finałów, na których spotykali się ludzie z ogromnym sercem oraz chęcią do działania i wspomagania. I zawsze Akcja Owsiaka spotykała się z krytyką, i zawsze Owsiak sumiennie rozliczał się z każdego grosza. A w ogóle… za każdym razem jest podobnie… a WOŚP gra i robi tym dużo dobrego…
Najlepiej rosną u mnie w domu skrzydłokwiaty. Dzisiaj trochę wariacji na ich temat







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz